Strona główna • Słowackie Skoki Narciarskie

Hektor Kapustik - słowacki talent najczystszej wody

Odradzające się powoli słowackie skoki narciarskie trafiły na prawdziwą perełkę. 16-letni Hektor Kapustik jest jednym z najlepszych na świecie skoczków z rocznika 2007 i zawodnikiem, który mimo bardzo młodego wieku jest już uprawniony do startu w Pucharze Świata. Stanowi swego rodzaju fenomen w sytuacji, gdy zdany jest wyłącznie na treningi poza granicami kraju.


- Zacząłem skakać, gdy miałem 6 lat - opowiada nam Hektor o rwanych początkach swojej przygody ze skokami, która mogła się zakończyć bardzo wcześnie. -  Rodzice uczyli mnie jeździć na nartach od 3 roku życia, a w wieku 5 lat zacząłem już szukać małych wzniesień do skakania podczas jazdy po stoku. Kiedy mój ojciec to zobaczył, powiedział mi, że zabierze mnie na skocznie narciarskie w Bańskiej Bystrzycy. Spróbowałem więc skoczyć z zeskoku małej skoczni. Bardzo się jednak bałem, kilka razy upadłem na tyłek. Stwierdziłem, że to nie dla mnie i zrezygnowałem. Rok później, kiedy skończył się sezon narciarski, a ja miałem 6 lat, pojechałem na skocznie spróbować jeszcze raz. I dopiero tym razem połknąłem bakcyla. Zacząłem na dobre skakać w 2013 roku i od tego czasu nie mogę przestać.

Ogromny talent i pasja to jedno. Ale gdy nie trafiają one na podatny grunt w postaci optymalnych warunków infrastrukturalnych zaczyna się problem. -  Jeżeli chodzi o możliwości do uprawiania skoków, jakie mamy na Słowacji, to w tej chwili jest po prostu bardzo źle - mówi wprost młody skoczek. - Dwa lata temu właściciel skoczni w Bańskiej Bystrzycy zaproponował nam warunki do ich użytkowania, których nie mogliśmy zaakceptować. Od tego czasu nie trenujemy już u siebie. Skocznie są ponadto w niezadowalającym stanie, a te w Szczyrbskim Jeziorze nie funkcjonują od 2015 roku. Nasz klub stara się obecnie przywrócić do użytku małe skocznie narciarskie w Králikach - K18 i K40.

- Trenujemy już teraz wyłącznie za granicą, głównie w Polsce, Austrii i Słowenii. Nasze możliwości nieco się pogorszyły, gdy treningi w waszym kraju podrożały do ​​100 zł za jeden trening, czyli 200 zł za jeden dzień treningowy dla zawodnika. To dużo w porównaniu choćby do słoweńskiej Planicy, gdzie płacimy o prawie połowę mniej. Nie wiem gdzie w najbliższym czasie będziemy się teraz częściej szkolić - wyjaśnia zawodnik, który w ostatnich latach zdecydowaną większość czasu spędzał na polskich skoczniach. W obliczu trudnej sytuacji na Słowacji tamtejszych zawodników i zawodniczki "przygarnął" klub KS Chochołów.

- Jako członek reprezentacji Słowacji mam wsparcie związku w postaci zabezpieczenia materialnego i zwrotu kosztów podróży. Ale w ostatnich latach, od czasu pandemii, tylko nasza rodzina i przyjaciele pomagali zapewnić naszemu klubowi możliwość pełnego funkcjonowania i wyposażenie materialne. Z tego też powodu zostaliśmy zarejestrowani w polskim klubie KS Chochołów. U siebie mieliśmy dysfunkcyjny związek sportowy, a Chochołów zaoferował nam pomoc w postaci zwrotu kosztów treningów i wpisowego na zawody w Polsce. Od lata 2022 roku mamy jednak nowego trenera kadry narodowej, którym jest Vladimír Frák. Sytuacja zaczyna się poprawiać i myślę, że z biegiem czasu nasz związek będzie funkcjonował normalnie - wyjaśnia Kapustik.

O tamtejszej federacji zrobiło się nieco głośniej w ostatnim czasie, gdy prezes sekcji skoków narciarskich w Słowackim Związku Narciarskim Frantisek Vavrincik nie dał zielonego światła słowackim zawodnikom na wyjazd do Słowenii na Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym. Sprawę na naszych łamach komentował trener i ojciec najlepszej słowackiej skoczkini, Tamary Mesikowej, Marian Mesik. - Tak to niestety działa na Słowacji - irytował się. - Trudno się utożsamiać z tą organizacją. Jesteśmy bardzo rozczarowani. Taka osoba nie powinna pracować w związku. Będziemy domagali się wyciągnięcia konsekwencji wobec niego. Jeśli będzie taka potrzeba, uderzymy do ministerstwa sportu albo i wyżej - zapowiadał.

- Czy byłem rozczarowany, że nie pojadę do Planicy? Przede wszystkim byłem zdziwiony. Jakoś to przyjąłem, po prostu to zaakceptowałem, bo co mi zostało. Wykorzystałem ten czas na wyjazd z kolegami ze szkoły do ośrodka Donovaly na trening narciarski. Wierzę, że w przyszłości będę miał jeszcze wiele okazji, by wystartować w mistrzostwach. Myślę też rzecz jasna o igrzyskach w Cortinie/Mediolanie. Kolejny cel to dolecieć do 200 metrów i pobić rekord Słowacji, który od 2006 roku należy do Martina Mesika i wynosi 196,5 m - mówi Hektor. Kapustik krótko przed seniorskim czempionatem walczył podczas mistrzostw świata juniorów w Whistler. W gronie starszych o głównie trzy i cztery lata kolegów zajął 19. miejsce. Prezesowi Vavrincikowi to jednak nie wystarczyło, by dać mu zgodę na udział w mistrzostwach seniorów. "Ma jeszcze czas" - skwitował. 

Pomimo ewidentnych inklinacji do skakania Kapustik równolegle zapina biegówki i startuje w zawodach w kombinacji norweskiej. I to bynajmniej nie lokalnych, ale tych międzynarodowych rozgrywanych pod szyldem FIS. Jako dwuboista wystartował choćby w Pucharze Kontynentalnym i mistrzostwach świata juniorów. I choć dysproporcja pomiędzy skocznią a trasą biegową jest ogromna, Słowak nie rezygnuje z biegania. - Tak, startuję również w kombinacji, jak wszyscy członkowie naszego klubu, którym jest KLUB PRIATEĽLOV SKOKU na LYŽIACH i KOMBINACJI PÓŁNOCNEJ (KPSLSK). Zdaniem naszych trenerów to świetne przygotowanie dla każdego skoczka, a ja mam jeszcze czas na podjęcie decyzji o specjalizacji. Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie. Bieganie do 5 km jest stosunkowo łatwe, a dla skoczków to tylko wartość dodana. Kamil Stoch też był kombinatorem, gdy miał blisko 20 lat - przypomina Kapustik, dodając, że wybitny polski skoczek wraz ze Stefanem Kraftem i Ryoyu Kobayashim to trójka jego największych inspiracji ze świata skoków. 

Słowak regularnie bryluje w rozgrywanych na terenie Polski zawodach Orlen Cup, ale godne uwagi wyniki osiąga też w FIS-owskich zmaganiach. Podczas FIS Cup w Zakopanem doleciał nawet do ósmej pozycji. Na Wielkiej Krokwi, tyle że w konkursach Pucharu Kontynentalnego, w marcu zapewnił sobie przepustkę do Pucharu Świata, zajmując 23. i 27. pozycję. Niegdyś takie wyniki u młodych skoczków bywały na porządku dziennym, niemniej dziś mamy epokę skaczących weteranów i deficyt znakomitych juniorów i w tym kontekście obecny poziom prezentowany przez Słowaka zdecydowanie wymagania docenienia, a rozwój jego umiejętności wart jest wzmożonej uwagi.

Czytaj też:

Własnym nakładem sił i środków. Tak buduje się skoki na Słowacji

Polska-Słowacja. A jak było na skoczniach?

Kłamstwa i zgrzyty. Mistrzostwa w Planicy bez Słowaków